Księżyc jest jednym z tych ciał niebieskich, które zawsze odgrywały bardzo istotną rolę w życiu i wierzeniach dawnych populacji. Ludy indoeuropejskie zazwyczaj widziały w nim przeciwieństwo a zarazem bliskiego krewnego słońca. Najczęściej łączono go z ciemnością, czarną magią, śmiercią, zaklęciami miłosnymi i kobiecością. W Srebrnym Globie często widziano małżonka bądź rodzeństwo wspomnianego wcześniej Słońca. Różnice pomiędzy tymi ciałami niebieskimi były liczne i widoczne gołym okiem. Przede wszystkim Słońce jest stałe, niezmienne i nie zmienia swego kształtu zanikając bądź rosnąc jak ma to miejsce w przypadku Księżyca. Ten drugi zaś jak wiemy z własnej obserwacji nie tylko znika za dnia, także w nocy w zależności od fazy w jakiej aktualnie się znajduje przyjmuje odmienne kształty, podczas nowiu jest niemal niewidoczny, następnie wraz z kolejnymi kwadrami zaczyna przybierać kształt rogatego sierpa przechodzący stopniowo w coraz większe półkole by zakończyć cały cykl pełnią. Wtedy to możemy obserwować księżycową tarczę w pełnej krasie. Wkrótce jednak po pełni cykl zaczyna się od nowa a Księżyc zaczyna zanikać tak że w końcu w ogóle nie możemy dostrzec go na niebie, każdy cykl kończy się średnio trzema bezksiężycowymi dniami.

 

Księżyc, Chors i kobiety

by Michał Kuźniar | Słowiańskie Demony

 

Dawne ludy obserwując cykliczność zanikania i przyrastania tego ciała niebieskiego z pewnością zastanawiały się czym jest to spowodowane i jaki może mieć wpływ na ich życie. Ze względu na tę cykliczność Księżyc zaczęto częściej nawet niż słońce utożsamiać z kolejami ludzkich losów, człowiek bowiem również rodzi się, rośnie, osiąga swą pełnię a następnie zaczyna gasnąć w oczach aż wreszcie znika bezpowrotnie. Życie człowieka podobnie do perypetii tego tajemniczego ciała niebieskiego podlega uniwersalnemu prawu stawania się, rodzenia i umierania jak zauważył niegdyś często przeze mnie cytowany Mircea Eliade. Śmierć i odrodzenie Księżyca mogło być dla ludzi swego rodzaju pocieszeniem, iskierką nadziei na zmartwychwstanie jakie nastąpi po trzech dniach ciemności.

Już w zamierzchłej starożytności ludzie zauważyli korelację pomiędzy aktywnością Księżyca a przypływami i odpływami wody. Co prawda nie tylko on odpowiada za pływy morskie gdyż dużo do powiedzenia ma tutaj również Słońce a szczególnie jego położenie względem Srebrnego Globu. Najsilniejsze pływy morskie występują gdy oba ciała niebieskie znajdą się w linii prostej z Ziemią, a ma to miejsce podczas nowiu i pełni Księżyca. Z tego też powodu dawne kultury widziały w tym ciele niebieskim władcę wód albo przynajmniej kogoś odpowiedzialnego za ich naturę. Księżyc miał więc naturę akwatyczną.

Kolejnym niewiarygodnie powszechnym poletkiem uprawianym przez naszego dzisiejszego bohatera była szeroko pojęta kobiecość. Cykliczność faz księżyca rozciąga się na tzw. miesiąc synodyczny trwający 29,5 doby. Dawno, dawno temu, tak dawno, że nawet najstarsi górale nie pamiętają ktoś skojarzył, że cykliczność faz Księżyca, nowiu, kwadr, pełni dziwnie współgra z kobiecym cyklem menstruacyjnym, który co prawda nie przebiega zawsze tak samo a jego długość zależy od wielu czynników, ale powszechnie przyjmuje się że cykl trwa około 28 dni z pewnymi odchylenia w jedną i drugą stronę. Warto mieć tutaj pewną dozę wyrozumiałości dla dawnych kultur, ludzie niewątpliwie byli niegdyś bardzo spostrzegawczy, od tego w końcu zależało ich przetrwanie w nie zawsze przychylnym ekosystemie, ale nawet starożytni Rzymianie znani z biegłości w licznych naukach, szczególnie inżynieryjnych nie radzili sobie z tajemniczym cyklem menstruacyjnym. Jak zauważyła Mary Beard Rzymianie zupełnie błędnie identyfikowali kobiece dni płodne i bezpłodne co czyniło kompletnie bezwartościowymi ich starania uniknięcia ciąży bez korzystania ze środków antykoncepcyjnych. Mianowicie każdy rzymski wujek zalecał swemu bratankowi bądź siostrzeńcowi pragnącemu uniknąć ojcostwa odbywanie stosunku w okolicach okresu, który obecnie nazywamy owulacją będącą tym momentem, gdy komórka jajowa jest w pełni gotowa do zapłodnienia.

Pomimo tych drobnych nieścisłości fazy Księżyca prawdopodobnie w każdej dawnej kulturze były łączone z fazami cyklu menstruacyjnego przez co nasz Srebrny Glob uważano powszechnie za pierwszego małżonka kobiety.

Księżyc został połączony również z płodnością, regeneracją i urodzajem. Wpływał nie tylko na narodziny dzieci i gotowość do zapłodnienia młodych kobiet ale miał też co nieco do powiedzenia odnośnie nasion roślin, larw i magicznych mocy przypisywanych ziołom. Trzeba tutaj zaznaczyć, że zioła zbierano szczególnie w pierwszych okresach faz księżycowych, tj. podczas nowiu i pierwszej kwadry gdy wzrósł on już dość znacznie ale ciągle miał przed sobą okres przyrastania. Na Białorusi jeszcze do XX wieku wierzono że zioła lecznicze zebrane w tym okresie będą obdarzone szczególnymi mocami. Należało jednak wystrzegać się zbierania ziół w okresie gdy Księżyca ubywa, tj. w kwadrach następujących bezpośrednio po pełni, gdyż właściwości lecznicze zebranych roślin kompletnie znikały zastąpione cechami szkodliwymi. Znachorzy i czarnoksiężnicy pragnący zaszkodzić jakiejś osobie mogli wykorzystać tę wiedzę do zbierania ziół przeznaczonych do podtruwania innych ludzi. Powyższa zasada miała zastosowanie nie tylko przy zbiorze ziół ale również uprawie wszelakich roślin, z których niektóre należało wysiewać bądź sadzić tuż po nowiu inne zaś zaraz po pełni. Kazimierz Moszyński notował w swoich etnograficznych zapiskach, że Poleszucy niczego nie siali ani nie sadzili tuż po nowiu, woleli odłożyć to do upłynięcia pierwszej kwadry tuż przed pełnią. Pewne wyjątki stosowano jednak dla konopi i lnu które siano podczas nowiu. Może się to wydawać ekscentryczną fanaberią, ale czy się z tym zgadzamy czy nie w dawnych czasach praktycznie każda czynność związana z sadzeniem lub sianiem była planowana pod kątem aktywności Księżyca i pożądanej fazy. Jedna faza mogła zapewnić pożądany wzrost łodyg ale inna z kolei odpowiadała za obfitość nasion, stąd rośliny strączkowe wymagały sadzenia w innej porze aniżeli łodygowe. Generalnie wśród ludów słowiańskich, germańskich i fińskich zauważano, że prace ogrodnicze związane z roślinami mającymi dać ziarna, łodygi lub owoce przeprowadzano podczas faz przyrastania księżyca, natomiast jeżeli roślina miała dać bujne korzenie lub bulwy rosnące pod ziemią należało ją sadzić w fazie ubywania tj. po pełni. Z racji powyższych Słowianie Wschodni oraz Bułgarzy zawsze wysiewali pszenicę tuż przed pełnią, aby źdźbła nie wysiliły się zbytnio, lecz dały pełne ziarno. Sam przyznam, że wziąłem pod uwagę fazy księżyca podczas wysiewania bratków na moim balkonie, mam nadzieję że urosną potężne.

Wyjątkową moc księżyca wykorzystywano nawet podczas tak trywialnych wydawałoby się czynności jak strzyżenie włosów, które najlepiej było ścinać podczas nowiu. Wesela, polowania, połowy ryb i odstawianie dzieci od piersi przeprowadzano podczas pełni dającej bogactwo i powodzenie. Pranie, spędzanie brodawek czy zamawianie chorób najlepiej udawało się z kolei w ostatniej kwadrze. W Czechach z kolei na nowiu kadzono bydło jałowcem co miało potęgować jego płodność.

Ciekawym aspektem są wierzenia towarzyszące genezie okresowego zanikania księżyca. W ludowych wierzeniach zanotowanych przez etnografów dominują poglądy jakoby za zaćmienia odpowiedzialne były wilki, wilkołki, wiedźmy bądź czarnoksiężnicy, chociaż trzeba mieć na uwadze, że są to wierzenia dość młode i pełne obcych naleciałości. Istnieją przekazy mówiące, że jeszcze w XV-wiecznej Polsce poszczono na cześć Księżyca, tradycyjnie łączonego z demonami takimi jak utopce, boginki i upiory.

Naturalnie tak bogatego i skomplikowanego systemu wierzeń nie jest w stanie pojąć umysł nowoczesnego człowieka przyzwyczajonego do nieustannej analizy. Nasza intuicja nie pozwala nam wychwycić całości bogactwa tych wszystkich odcieni i powiązań sakralności kosmicznej będącej udziałem człowieka archaicznego. Aby jednak zrozumieć jak wielkie znaczenia miał w umysłowości i życiu dawnych ludzi Księżyc należy uprzytomnić sobie w jakich warunkach przyszło im żyć. Jak zauważył Kazimierz Moszyński: “częste spędzanie nocy pod otwartym niebem lub co najwyżej w szałasach skąpo oświetlonych ogniskiem, nocne połowy ryb i polowania na niektóre zwierzęta, posługiwanie się naszym satelitą jako wskaźnikiem czasu w związku z jego przemianami – wszystko to sprzyjało skupieniu uwagi człowieka na księżycu. Dziwna ta planeta, to “rosnąca” niemal w oczach, to “pełna” “jak oko”, to znów zmniejszająca się, – ukazująca się na niebie w różnych postaciach i położeniach, podobna do wygiętego “zęba” czy do “srebrnych” albo “złotych rogów”, albo znów do “sierpa”, czy wreszcie do krwawego kręgu, zaś od czasu do czasu wyraźnie, choć przemijająco zasłaniana przez nieznane ciemne ciało, z samej swej natury w wielkim stopniu pobudzała i pobudza wyobraźnię ludów. Tym bardziej że sprzyjało temu już samo tło nocy, mającej – jak to wiemy z całą pewnością – zarówno dla ludzi nieoświeconych, jak i dla wielu osobników cywilizowanych po wszystkie czasy uczuciowe zabarwienie zjawiska niepokojącego, może pociągającego niekiedy podświadomie pięknem i tajemniczością, na ogół jednak wyraźnie złowrogiego i groźnego”.

Księżycowi poświęcono liczne mity i historie. Dla przykładu ludy ormiańskie widziały w Księżycowym Lusinie siostrę lub brata słonecznego Arewa. Mówię o siostrze lub bracie gdyż płeć bóstwa kryjącego się pod imieniem Lusin jest dzisiaj trudna do określenia, a bardzo możliwe że tak samo było i dawniej. W jednym z dawnych mitów Arew i Lusin były siostrami, jedna strzegła świata za dnia a druga nocą. Arew była jednak wstydliwa i lękała się wzroku ludzi więc bóg-ojciec dał jej szpilki, którymi kłuła oczy śmiałków odważających się patrzyć w słoneczną tarczę zbyt długo. Księżycowe związki z kobiecością najłatwiej zauważyć w greckiej bogini Selene, córce tytana Hyperiona, siostrze słonecznego Heliosa. Selene patronowała magii miłosnej i płodności, obdarzyła swymi wdziękami licznych kochanków wśród nich Dzeusa, Pana i Endymiona, temu ostatniemu rodząc pięćdziesiąt córek. Rzymskim odpowiednikiem greckiej Selene była z kolei Luna. Pobieżnie poznawszy kilka malowniczych bóstw z tradycji różnych ludów indoeuropejskich dochodzimy do pytania jakie pojawiało się już niejednokrotnie we wcześniejszych odcinkach – a jak wyglądało to u Słowian?

O ile identyfikacja bóstwa słonecznego nie nastręcza większych trudności, w odcinku poświęconym bóstwom solarnym wspominałem o Swarogu, Dadźbogu i Swarożycu o tyle identyfikacja bóstwa lub bóstw związanych z Księżycem jest znacznie trudniejsza. W zdecydowanej większości publikacji naukowych bądź popularnonaukowych autorzy decydują się umieścić w tym miejscu niejakiego Chorsa.

Chors pojawia się w kilku źródłach, głównie wschodniosłowiańskich co prawdopodobnie przekreśla szansę na występowanie tego teonimu w zachodniej Słowiańszczyźnie. Z tajemniczym Chorsem spotykamy się podczas lektury Powieści minionych lat, gdzie pojawia się on razem z Perunem, Strzybogiem, Dadźbogiem, Mokoszą oraz Simargłem w tak zwanym panteonie Włodzimierzowym. Wspominałem już wcześniej o próbie stworzenia swego rodzaju słowiańskiego panteonu bóstw podjętej przez Włodzimierza Wielkiego w Kijowie około roku 980. Chors mógł wchodzić w skład tego przedsięwzięcia, niestety jego opis, podobnie jak wszystkich innych bóstw umieszczonych na kijowskim wzgórzu teremnym za wyjątkiem Peruna jest lakoniczny i nie pozwala na wyciąganie wniosków co do jego natury oraz kompetencji. Badacze niejednokrotnie sugerowali, że wszystkie bóstwa poza Perunem zostały dopisane do latopisu przez jednego z późnych kopistów, ale dzisiaj ta teoria nie znajduje szerokiego poparcia. Gdybyśmy poprzestali na tym musielibyśmy przyjąć, że Chors był i to właściwie wszystko co o nim wiemy. Na szczęście z pomocą przyjdą nam niedoceniani lecz niezbędni w takich sytuacjach filolodzy oraz lingwiści, dzięki którym ten odcinek nie będzie trwał jedynie dziesięciu minut, ale kto wie, może nawet ze dwadzieścia parę, gdyż nad pochodzeniem tego teonimu łamali pióra najpoważniejsi badacze dawnej Słowiańszczyzny wysuwając często mocno konkurencyjne wnioski.

Enigmatyczny Chors pojawia się również w kilku zabytkach cerkiewnych – Starszym żywocie Włodzimierza, Słowie pewnego Chrystolubca, Słowie i objawieniu św. Apostołów oraz Chodzeniu Bogurodzicy po mękach. Poza wyżej wymienionymi utworami o silnym zabarwieniu religijnym, stworzonymi przez osoby duchowne Chors wkracza na moment na karty Słowa o Wyprawie Igora. Jak już wspomniałem wszystkie źródła mówiące o tym teonimie pochodzą z Rusi, nie ma żadnych przekazów źródłowych mówiących o Chorsie ze Słowiańszczyzny Zachodniej czy Południowej.

W Enkomionie zwanym również Starszym żywotem Wodzimierza dowiadujemy się, że kniaź Włodzimierz “ochrzcił całą ruską ziemię z jednego końca do drugiego, obalił posągi pogańskich bogów, wśród nich demony Peruna, Chorsa i wiele innych, zniszczył bałwany i odrzucił bezbożne zwyczaje”. W Chodzeniu Bogurodzicy po mękach obserwujemy dobitnie jak chrześcijanie tłumaczyli sobie genezę religii pogańskich: “To są ci, którzy nie wierzą w Boga Ojca, ani w Ducha Świętego, bowiem zapomnieli oni Boga i nie wierzą, że my jako jego dzieło, stworzeni jesteśmy do pracy. Wszystko na ziemi było dla nich boskie: słońce, księżyc, ziemia i woda, dzikie zwierzęta i gady. Z czasem stworzyli sobie z nich bogów nadając im imiona zmarłych ludzi Trojana, Welesa, Chorsa, Peruna, wierzyli również w złe demony. Do dzisiaj otacza ich ciemność zła. I tak cierpią.” W apokryficznej Konwersacji Trzech świętych dowiadujemy się, że Chors (występujący pod zniekształconym imieniem Khor) jest obok Peruna aniołem burzy, a do tego jest żydem. Nie pomyliłem się, autorzy przypisują Chorsowi żydowskie pochodzenie, prawdopodobnie myląc imię Khor z biblijnym Nahorem, bratem Abrahama. Zabieg uprawiany przez średniowiecznych kronikarzy nazwalibyśmy dzisiaj dziką lub chłopską lingwistyką, ciągle bardzo popularną w kręgach dzisiejszych turbosłowiańskich autorów tłumaczących nazwy dawnych ludów, miast bądź państw poszukując najpodobniejszych im wyrazów w języku polskim. W ten sposób dowiadujemy się, że starożytni Etruskowie zwali się Chytruskami, ponieważ byli po prostu chytrzy, francuskie miasto Brest to polski Brześć a Europa zawdzięcza swą nazwę prasłowiańskiemu określeniu czegoś co “jest u roga Azji”, stąd “jest u roga” zmieniło się w Europę. Te i inne bzdury możecie czytać w licznych publikacjach zalewających od lat rynek. A i zapomniałbym o najzabawniejszym wielko-lechickim-łamańcu etymologiczno-intelektualnym. Etruskowie mieliby się rzekomo wywodzić od rosyjskiego “eto ruskie” – “to Rosjanie”. 

Wróćmy jednak do naszego Chorsa, o którym mówi jeszcze kilka staro-cerkiewnych wzmianek najczęściej narzekających na żywotność wśród ludu kultu tego oraz paru innych bogów. Rzekoma lunarność, związek z księżycem może być wyjaśniona przez fragment z ostatniego źródła na jakie się dzisiaj powołam, tj. Słowa o wyprawie Igora, w którego treści jeden z bohaterów “Wszechsław książę ludziom sąd czynił, książętom miasta godził, a sam w nocy wilkiem grasował; z Kijowa do piania kogutów, wielkiemu Chorsowi wilkiem drogę przebiegając, do Tmutarakania docierając.” Dodam tylko w ramach wyjaśnienia abyście nie musieli szukać w Wikipedii, że Tmutarakań był dawnym, nieistniejącym już miastem leżącym nad cieśniną Kerczeńską, w starożytności i średniowieczu było to bardzo istotne miasto kontrolujące szlak wodny pomiędzy morzami Czarnym i Azowskim. Z fragmentu o Wszechsławie, który miał rzekomo przybierać postać wilka a następnie przebiegać drogę wielkiemu Chorsowi mamy kilka ciekawych poszlak pomagających w interpretacji charakteru bóstwa. Przede wszystkim, wilk był zwierzęciem lunarnym, aktywnym po zmierzchu a przez to kojarzonym z nocą i księżycem. Podobnie wilkołakom od niepamiętnych czasów przypisywano szczególną aktywność w nocy. Wszechsław-wilkołak prawdopodobnie zmieniał swą postać po zmierzchu i wtedy to przebiegał dystans pomiędzy Kijowem a Tmutorakaniem. Naturalnie dystans blisko tysiąca kilometrów nie mógł być pokonany w normalnych warunkach podczas jednej nocy, ale literatura rządzi się swoimi prawami, szczególnie ta której bohaterowie potrafią przybierać postać wilkołaka.

Dlaczego ten fragment jest tak istotny? Dlatego, że żaden z pozostałych wymienionych przeze mnie słowo w słowo bądź jedynie wspomnianych nie opowiada o absolutnie żadnych cechach charakterystycznych Chorsa. Z tego też powodu ten teonim o czym zdążyłem już wspomnieć był szczególnie intensywnie analizowany przez lingwistów. Widziano w nim przeniesione na słowiański grunt bóstwo irańskie, związane być może ze słońcem lub urodzajem. Radziecki semiotyk Toporow wyprowadzał nawet słowo choroszyj (tj. dobry) od Chorsa. Pierwotnie słowo to miało oznaczać, że coś “należy do Chorsa”. Z ciekawą interpretacją wystąpił Aleksander Bruckner, który widział w Chorsie boga “wycharsłego” czyli “wynędzniałego”. Słowo to miało łączyć się z naturą księżyca, który w kolejnych kwadrach po pełni robi się coraz mniejszy, wycharsły, wynędzniały aż w końcu znika podczas nowiu by następnie przyrastać w kolejnych fazach nieustannego cyklu. Nie będę tutaj przytaczał wszystkich teorii lingwistycznych wywodzących imię Chorsa z języków irańskich, tureckich czy słowiańskich, przytaczam je skrótowo pragnąc unaocznić na jak niepewnych źródłach leży obecna interpretacja tego boga, jedynego którego można w jakikolwiek sposób łączyć z Księżycem, jego fazami oraz magicznymi właściwościami oddziałującymi na życie ludzi, zwierząt i roślin. Przypadek Chorsa świetnie unaocznia jak problematyczna jest często rekonstrukcja jakichkolwiek wierzeń dawnych Słowian, nawet tych związanych z tak istotnym ciałem niebieskim jakim był dla wszystkich dawnych ludów Księżyc. Jeżeli do czasów obecnych przetrwały liczne tradycje i wierzenia związane z księżycem, któremu jeszcze w późnym średniowieczu oddawano cześć porównywalną z tą dedykowaną słońcu to ciężko uwierzyć, że Srebrny Glob nie był traktowany jako przejaw aktywności jakiegoś bóstwa. Może nie w każdym rejonie Słowiańszczyzny, ale przynajmniej w niektórych mógł być utożsamiany z jakimś Chorsem bądź innym teonimem. Prawdopodobieństwo rozwikłania tej zagadki nie jest zbyt duże, bardzo prawdopodobne że już na zawsze będzie to kwestia nierozwikłana.

 

W przygotowaniu odcinka szczególnie pomocne były następujące książki:

Traktat o historii religii – Mircea Eliade

Bogowie dawnych Słowian. Studium onomastyczne – Michał Łuczyński

Kultura Ludowa Słowian. Tom II – Kazimierz Moszyński

Słownik starożytności słowiańskich. Tom II

Encyklopedia mitologii ludów indoeuropejskich – Andrzej Kempiński

W audycji wykorzystano fragmenty Powieści minionych lat, Starszego żywotu Włodzimierza, Chodzenia Bogurodzicy po mękach oraz Słowa o wyprawie Igora.