Czarnobóg – Białobóg. Czy istniał słowiański dualizm?

 

Od dłuższego czasu poznajemy kolejne słowiańskie bóstwa i nieubłaganie dochodzimy do końca ich listy. Pozostało jednak jeszcze parę połabskich teonimów nad którymi pragnąłbym się pochylić. Dwa z nich, od dekad wzbudzające burzliwe dyskusje i spory wśród badaczy poznamy dzisiaj. Mowa o Czarnobogu i jego domniemanym odpowiedniku Białobogu którzy mieli cieszyć się szczególnym uznaniem wśród słowiańskich mieszkańców średniowiecznego Połabia. O pierwszym wspominał Helmold z Bozowa a o drugim… No właśnie, kto wspominał o Białobogu? Sprawdźmy na własną rękę!

 

Czarnobóg - Białobóg. Czy istniał słowiański dualizm?

by Michał Kuźniar | Słowiańskie Demony

 

W dzisiejszym odcinku wykorzystamy relację Helmolda, saskiego historyka i proboszcza z Bozowa w Wagrii, dzisiejszego Bosau w Meklemburgii. Żyjący w XII wieku Helmold towarzyszył niemieckim wyprawom chrystianizacyjnym a w międzyczasie zainspirowany przez swego zwierzchnika biskupa Gerolda zaczął tworzyć kronikę. Tematem dzieła zatytułowanego po łacinie Chronica Slavorum były głównie dzieje zmagań Sasów i Słowian zakończone ostatecznym ujarzmieniem tych drugich przez tych pierwszych. Kronika Helmolda stanowi świetne uzupełnienie wcześniejszego piśmiennictwa pozostawionego przez Adama z Bremy. Proboszcz z Bozowa jednoznacznie stał po stronie chrześcijańskich misjonarzy, ale dostrzegał też wiele niesprawiedliwości i okrucieństw wyrządzanych pokonanym Słowianom przez swoich rodaków. Często podkreślał chciwość saskich wielmożów, która gdyby została w porę ukrócona nie wywołałaby tak wielu dramatycznych powstań a i sama chrystianizacja przebiegałaby znacznie sprawniej.

Helmold jest jedynym kronikarzem średniowiecznym u którego spotykamy tajemniczą postać Czarnoboga. Kronikarz pisze: “Panuje zaś wśród Słowian dziwaczny zabobon: w czasie uczt i pijatyk podają sobie wkoło czaszę, w którą imieniem boga dobra i zła składają słowa – nie powiem poświęcenia lecz przekleństwa. Wierzą bowiem, że losem pomyślnym kieruje dobry bóg, wrogim zaś – bóg zły. Dlatego to owego złego boga nazywają w swoim języku Diabłem, czyli Czarnebogiem, to znaczy bogiem czarnym”. 

Pierwsze co rzuca nam się w oczy to brak jakiejkolwiek wzmianki o Białobogu. Helmold wspomina co prawda o zaobserwowanym przez świadków dualizmie w wierzeniach współczesnych mu Słowian połabskich uosobionym przez bogów dobra i zła, ale wymienia z imienia tylko tego drugiego. Imię boga dobra pozostaje w sferze domysłów i na zasadzie przeciwieństwa możemy przypuszczać, że był on biały w opozycji do swego czarnego przeciwnika. W oryginale Czarnobóg pojawia się dosłownie jako niger deus. Gdyby Helmold raczył wymienić drugiego boga byłby to zapewne albus deus nie jest to jednak w żaden sposób potwierdzone przez żadne źródło pisane.

Bardzo wyczerpującą analizę obu teonimów przedstawił Michał Łuczyński w książce do której dość często odwołuję się w tym podcaście. Mam na myśli oczywiście tytuł Bogowie dawnych Słowian. Analiza onomastyczna. Autor zauważył, że w literaturze naukowej powstały dotychczas cztery hipotezy starające się wytłumaczyć genezę Czarnoboga i Białoboga. Pierwsza zakłada, że czarny bóg był jedynie synonimem Szatana zaś jego biały odpowiednik jest jedynie literacką paralelą stworzoną w opozycji do złego pierwowzoru. Druga hipoteza wychodzi z założenia, że oba teonimy były realnymi bóstwami przedchrześcijańskimi. Kolejna trzecia teoria mówi nam, że zarówno Czarnobóg jak Białobóg mogły powstać na skutek przeniesienia na postaci wierzeń chrześcijańskich nazw mitologicznych wywodzących się z wierzeń pogańskich. Możliwe więc że były to jakieś bóstwa bądź lokalne demony, które zrobiły potem karierę w nowej rzeczywistości. Nie byłby to pierwszy ani ostatni taki przypadek. Ostatnia, czwarta hipoteza zakłada, że oba teonimy mają genezę literacką, są neologizmami stworzonymi przez kronikarza i nie mogą pochwalić się występowaniem w żadnej tradycji, zarówno pogańskiej jak i chrześcijańskiej. A jak było naprawdę?

Pierwsza teoria widząca w obu teonimach wpływ chrześcijaństwa była promowana przez Aleksandra Brücknera i Henryka Łowmiańskiego. Obaj panowie pisali o wierzeniach Słowian dużo a znani byli z podejścia, które nazwalibyśmy dzisiaj hiperkrytycznym. Z miejsca odrzucali pogański charakter obu teonimów a na poparcie swoich teorii mieli co trzeba im przyznać całkiem silne dowody. Przede wszystkim Białobóg miał się w literaturze pojawić dopiero niemal pięćset lat po sporządzeniu Kroniki Słowian Helmolda, byłby więc znacznie młodszy od swojego diabelskiego alter ego do którego przepijali Połabianie.

Henryk Łowmiański był zresztą zdania, że praktycznie cała religia Słowian połabskich w tej formie w jaką poznali ją kronikarze wyrosła w efekcie sąsiedztwa i przemożnego wpływu ekspandującego z zachodu chrześcijaństwa. W Trzygłowie widział trawestację Trójcy Świętej, w świątyniach i sformalizowanym kulcie np. Świętowita czy Jarowita również dostrzegał odpowiedź na zagrożenie idące ze strony chrześcijan. Brak jakichkolwiek innych wzmianek choćby o Czarnobogu z czasów bliskich Helmoldowi utwierdzał obu panów w teorii o chrześcijańskiej genezie obu teonimów.

Zwolennicy pogańskiego charakteru obu bogów wychodzili z założenia, że Czarnobóg i Białobóg mogły być jedynie pseudonimami jakichś innych bóstw. Dla przykładu za postacią dobrego boga mógł się kryć rugijski Świętowit. Pogląd widzący w obu teonimach realne bóstwa przedchrześcijańskie jest dzisiaj bardzo popularny, szczególnie w odniesieniu do Czarnoboga. Często można się dzisiaj spotkać z interpretowaniem białego boga jako Peruna zaś czarnego jako Welesa. Duży wpływ na taki pogląd mogły mieć prace rosyjskich filologów jak Borys Uspieński i historyków pokroju Borysa Rybakowa. Analizując folklor i ludowe podania na wschodniej Słowiańszczyźnie doszli oni do wniosku, że jądrem mitologii pogańskich Słowian był spór pomiędzy bogiem nieba Perunem a bogiem chtonicznym Welesem. Dwaj panowie mieli ścierać się ze sobą o władzę nad światem, o bydło bądź o kobietę, w tej roli widziano najczęściej Mokosz. Mielibyśmy więc do czynienia z dualizmem napędzającym system słowiańskich wierzeń. Dualizm w religii zakłada istnienie dwóch sił odpowiedzialnych za dobro i zło. Czasem bywają one równorzędne chociaż nie jest to konieczna cecha, w przypadku np. chrześcijaństwa istnieje spora dysproporcja pomiędzy potęgą Stwórcy a Szatana będącego jedynie jednym z upadłych aniołów. Dysproporcja pojawiająca się w chrześcijaństwie musiała być taka a nie inna, ponieważ w religii monoteistycznej nikt nie mógł dorównywać jedynemu bogu. U Słowian mogło być inaczej gdyż monoteizm nie wydawał się być dominującym systemem ich wierzeń. Jedyna historyczna relacja sugerująca istnienie słowiańskiego monoteizmu pochodzi z VI w. n.e. z pism Prokopiusza z Cezarei piszącego o gromowładnym bogu nieba panującym nad stadami bydła, któremu składali ofiary. Relacja greckiego kronikarza jest jedną z najwcześniejszych a jej ogólna wiarygodność nie jest podważana, problemem jest raczej dokładność. Prokopiusz tak jak wielu kronikarzy chrześcijańskich czy muzułmańskich po nim kulturę i religię Słowian znał z drugiej ręki stąd mógł zanotować tylko kilka szczegółów. Jego bóg nieba pasuje do Peruna lub Swaroga ale jego samotność koliduje z późniejszymi relacjami z Rusi czy Połabia mówiącymi o istnieniu bardziej rozbudowanych panteonów.

Szczególnie wartościowe są relacje z Rusi, gdzie Perun przetrwał chrystianizację pod postacią św. Eliasza bądź Jerzego zaś Weles skrył się w ciele św. Mikołaja. Materiał etnograficzny starający się udowodnić tę teorię zebrany przez Borysa Uspieńskiego jest bardzo obszerny i przekonujący. Można zakładać, że na Rusi od dawien dawna oddawano cześć wielu bogom i demonom o różnych specjalizacjach i pozycjach w hierarchii. Z pewnością kult nie wyglądał wszędzie tak samo i miał specyficzne, lokalne zabarwienia. Duży wpływ na istnienie całego świata i relacje pomiędzy zamieszkującymi go ludźmi oraz istotami nadprzyrodzonymi miałby konflikt toczący się pomiędzy siłami kosmosu utożsamianymi przez Peruna i chaosu reprezentowanymi przez Welesa. Przypisanie powyższych bogów do wyżej wymienionych obszarów działania nie oznacza, że jeden był dobry a drugi zły. Taki monochromatyczny punkt widzenia jest charakterystyczny dla monoteizmów, gdzie Bóg Stwórca z zasady musi być doskonałym ucieleśnieniem wszystkich dobrych cech zaś jego adwersarz musi skupiać w sobie wszystko to czego pragnęlibyśmy uniknąć. Nieodłączną cechą religii przyjmujących występowanie wielu bogów dzielących między siebie całe uniwersum było występowanie licznych odcieni nie tylko czerni i bieli ale również wielobarwnych gradientów. Moim prywatnym zdaniem nie dość, że było to zwyczajnie ciekawsze to dodatkowo bliższe rzeczywistości, która nie ważne jaki jej fragment chcielibyśmy analizować, czy to politykę, kulturę czy też rodzinną kłótnię rzadko jest czarno-biała. Chaos Welesa to z grubsza świat natury, podziemi, płodności, urodzaju, zbiorników wodnych i miejsc trudno dostępnych człowiekowi. Jest to świat wymykający się naszej percepcji w przeciwieństwie do bardziej ułożonego kosmosu pełnego logiki i ładu. Oba światy nieustannie na siebie oddziaływały tocząc niekończącą się walkę o przesunięcie swoich stref wpływów choćby o kilka cali niczym Kargul i Pawlak z kultowej komedii Sylwestra Chęcińskiego. Mnogość potwierdzeń na dualizm występujący na dawnej Rusi skłania wielu do przypisywania podobnej cechy wierzeniom innych Słowian, w tym XII-wiecznych Połabian, którzy mieli według Helmolda przepijać do Czarnoboga i być może Białoboga. Problem w tym, że Połabie od Rusi dzieli grubo ponad tysiąc kilometrów co w średniowieczu było znacznie poważniejszą przeszkodą aniżeli dzisiaj. Do tego poganie z Połabia długo niechętnie patrzyli na chrystianizację co nie powinno dziwić ponieważ w przeciwieństwie do Rusi nie była ona przeprowadzana przez ich rodzime elity lecz przez sąsiednich Sasów. W efekcie kulty pogańskie, szczególnie po udanym powstaniu z 983 roku dojrzewały w atmosferze nieustannego konfliktu i rywalizacji nie tylko pomiędzy plemionami ale religiami. Henryk Łowmiański widzący w kultach Trzygłowa czy Świętowita jedynie odpowiedź na chrześcijańskie teonimy mógł pójść zbyt daleko ale zasadniczy rdzeń jego myślenia wydaje mi się słuszny. Na Połabiu w X-XII wieku daje się wyraźnie zauważyć dążenie nie do dualizmu ale henoteizmu. Henoteizm jest tym etapem w religii, w którym z grona licznych bóstw na wyraźne prowadzenie zaczyna się wysuwać jedna postać. Peleton lokalnych bożków zostaje w tyle a plastron lidera niczym w turniejach sportowych przejmuje Świętowit na Rugii, Radogost-Swarożyc w Retrze, Trzygław w Szczecinie czy Jarowit w Wołogoszczy. Skoro niemal wszystkie relacje z Połabia od Thietmara przez Saxo Gramatyka do żywotów Ottona z Bambergu wyraźnie mówią o dominacji poszczególnych lokalnych bogów na Połabiu to dlaczego nagle mielibyśmy założyć, że w sumie to tak naprawdę Połabianie wierzyli w dwie przeciwstawne sobie siły reprezentujące dobro i zło? Zwłaszcza że samo dobro i zło w rozumieniu charakterystycznym dla chrześcijan było im najczęściej zupełnie obce. 

W tym miejscu dochodzimy do trzeciej hipotezy zakładającej przejęcie przez pogan chrześcijańskiego systemu pojęć na potrzeby własnej religii. Tę hipotezę wspierała szczególnie Ewa Masłowska, w książce Przeobrażenia semantyczne polskich gwarowych nazw diabła pisząca, że pojawienie się Czarnoboga byłoby przykładem “przejęcia przez religię pogańską chrześcijańskiego pojęcia diabła – podniesionego do rangi bóstwa pogańskiego – a następnie wtórnie przejętego przez chrześcijaństwo i zepchniętego do rzędu diabłów na równi z pozostałymi bożkami pogańskimi”. Chrześcijański diabeł znany dawnym Słowianom jako Diabol stałby się więc Czarnobogiem, bóstwem odpowiedzialnym za wszelkie zło i nieszczęścia zapożyczonym od chrześcijańskich sąsiadów.

Czwarta hipoteza o której wspomniałem podważała wartościowość przekazu Helmolda we fragmencie o Czarnobogu i Białobogu. Kronikarzowi zarzucano zmyślenie bądź zwyczajną nadinterpretację, podobne zarzuty często kierowano pod adresem polskiego Olimpu Jana Długosza.

Brak innych poza Helmoldem źródeł pisanych wspominających kontrowersyjne teonimy ogranicza możliwość łatwego rozwiązania ich zagadki. Pewną wartość mają jednak dane toponimiczne, to jest nazwy poszczególnych miejsc takich jak państwa, rzeki, lasy, pola, góry czy miejscowości. Co ciekawe toponimy pokrewne do Czarnoboga czy Białoboga występują na całej Słowiańszczyźnie, nie tylko zachodniej ale również wschodniej i południowej. Odnoszą się praktycznie zawsze do miejsc kultu chrześcijańskiego – kościołów czy monasterów.

Myślę, że nie ma przekonujących dowodów na istnienie w wierze dawnych Słowian, czy to na Połabiu czy w innych zamieszkanych przez nich rejonach przedchrześcijańskich bogów o imionach Czarnobóg i Białobóg. Nawet jeżeli ich nazwy dają się odnaleźć w nazewnictwie, szczególnie toponimii to nie prędzej jak w XIII wieku. Czarnoboga wymienia jedynie jeden przekaz źródłowy z końca XII wieku, o Białobogu dowiadujemy się dopiero w wieku XVI. Dystans czasowy jest tak spory, że tę późną relację i kolejne można śmiało zignorować. Toponimy jeśli nawet występują to odnoszą się do miejsc związanych z chrześcijańskim sacrum a sam charakter obu domniemanych bogów wyraźnie koliduje z światopoglądem przedchrześcijańskim, w którym nie było miejsca na oddzielenie dobra i zła tak grubą kreską. Wątpliwe wydaje się w ogóle istnienie tych pojęć w formie rozumianej przez chrześcijan czy innych monoteistów. Wreszcie dualizm Czarnobóg-Białobóg nie pasował do realiów Połabia, które we wszystkich relacjach jest pełne bogów ale kult zmierza wyraźnie w kierunku henoteizmu, wywyższenia jednego bóstwa ponad pozostałe. Na ile był to proces wywołany bądź przyspieszony przez sąsiedztwo chrześcijan nie jestem w stanie odpowiedzieć. Sądzę że Białobóg i Czarnobóg są teonimami religijnymi o genezie chrześcijańskiej nie mającymi wiele wspólnego z pogańskimi wierzeniami dawnych Słowian. 

Co do wspomnianego w tytule dualizmu religijnego to da się zauważyć jego ślady jednak szczególnie na dawnej Rusi, nie zaś na Połabiu. Stawianie znaku równości pomiędzy wierzeniami pogan ruskich i połabskich jest zabiegiem co najmniej dyskusyjnym. Czarnoboga i Białoboga odkładam do szuflady, z której jak sądzę nie będę musiał ich już wyciągać.

 

W przygotowaniu odcinka szczególnie pomocne były książki:

Religia Słowian – autorstwa Andrzeja Szyjewskiego. Autor poświęca tam szczególnie dużo miejsca zagadnieniu dualizmu w wierzeniach Słowian.

Bogowie dawnych Słowian. Analiza onomastyczna – Michał Łuczyński. W tej z kolei publikacji znajduje się bardzo wyczerpująca analiza autentyczności Czarnoboga i Białoboga.