Trzygłów, Czarnogłów, Trojan

 

Witam wszystkich w kolejnym odcinku, w którym będziemy dalej błąkać się po królestwie Welesa poznając kolejne twarze tego wszechstronnego boga. Aleksander Gieysztor uważał go za bóstwo wyjątkowo archaiczne i ogólnosłowiańskie, które jak wiemy z poprzednich odcinków łączono z indoeuropejskimi przodkami. W zamierzchłych czasach podobnie jak obecnie nic nie trwało wiecznie i nawet jeżeli ewolucja zwyczajów, wierzeń i religii była znacznie wolniejsza aniżeli ma to miejsce dzisiaj wszystko przemijało oraz podlegało lokalnym zniekształceniom. Podobnie być musiało i z Welesem, który gdzieniegdzie pojawiał się pod innymi imionami, czasem poszerzając zakres kompetencji o kolejne funkcje. W odcinku o Nyji poznaliśmy jedną z domniemanych hipostaz tj. osobnych bytów mogących być właśnie Welesem. Dzisiaj poznamy Trzygłowa oraz Trojana.

 

 

W międzyczasie zapraszam do oceniania podcastu na Apple Podcasts, komentowania na YouTube oraz wspierania mojej inicjatywy na Patronite (link w opisie), wbrew pozornej biedzie źródłowej, materiału o wierzeniach, demonologii czy folklorze słowiańskim jest wystarczająco aby powstało kilkadziesiąt odcinków.

Trzygłów pojawia się w średniowiecznych relacjach z Pomorza i Połabia, rejonów ówcześnie gęsto zaludnionych przez Słowian toczących nieustanne boje o niezależność z Niemcami bądź Wschodnimi Frankami jak zwykli sami siebie wtedy nazywać nasi zachodni sąsiedzi. Liczne wojny niosły stopniową i nieubłaganą ekspansję niemiecką połączoną z energiczną chrystianizacją zdobytych ziem, nierzadko odbywającą się pod groźbą użycia przemocy. Frankowie byli pionierami niesienia Słowa Bożego na ostrzu miecza, ich kronikarze zwykli mawiać o Karolu Wielkim, że nawracał on Sasów żelaznym językiem, w domyśle chodziło tutaj oczywiście o jego miecz.  Cesarstwo Wschodnich Franków nie było jedynym penetrującym ziemi Połabia i Pomorza, od północy rościła sobie do nich pretensje Dania a od zachodu państwo Piastów, najprawdopodobniej za rządów Bolesława Chrobrego nazwane Polonią. Wszystkie te państwa zaciskały się coraz mocniej wokół ostatnich pogańskich enklaw w tej części kontynentu europejskiego, wszystkie trzy przyczynią się do wyrugowania dawnych wierzeń a oficjalny proces chrystianizacji zakończy się w XIII wieku, po około pięciuset latach walk przerywanych krótszymi bądź dłuższymi okresami pokoju. Rugowanie dawnych wierzeń na poziomie chłopskich chat potrwa jeszcze setki lat.

Ekspansja chrześcijaństwa na obszary pogańskie czasem jest porównywana z podbojem Meksyku bądź Peru dokonanymi prochem i stalą hiszpańskich konkwistadorów, ale pomimo pewnych podobieństw jest wiele różnic. Przede wszystkim proces nie trwał kilku lat lecz kilkaset, stąd obie kultury zdążyły się sobie przyjrzeć i dość dobrze poznać. Chrześcijaństwo zdołało również spenetrować społeczeństwa pogańskie tak że nie było niczym zaskakującym spotkanie chrześcijańskich mniejszości wśród plemion wierzących ciągle w dawnych bogów. Dotyczyło to szczególnie ważnych emporiów handlowych. Już kronikarz Adam z Bremy zauważył, że w Wolinie pozwalano mieszkać chrześcijanom o ile nie obnosili się zbyt ostentacyjnie ze swoją wiarą.

Wzajemne przenikanie dwóch systemów wierzeń nie pozostało bez wpływu na wyobrażenia religijne Pomorzan i Połabian stąd analizując ich wierzenia musimy brać pod uwagę, że mogły one ewoluować pod wpływem chrześcijańskich sąsiadów i być swego rodzaju odpowiedzią na wizerunki boga lub świętych chrześcijańskich. Zauważył to już Aleksander Bruckner, wnioskując że bóstwa Słowian połabskich i pomorskich, obdarzone innymi imionami oraz większym temperamentem od bogów spotykanych w pozostałej części Słowiańszczyzny mogły być właśnie efektem dostosowania do nowej sytuacji. Przykładowo Bruckner uważał Świętowita za pogańską odpowiedź na świętego Wita. Jego pogląd nie znajduje dzisiaj uznania.

Podobna sytuacja mogła mieć miejsce także w Skandynawii, gdzie Władysław Duczko w swojej świetnej książce Moce Wikingów wysunął nawet teorię o wpływie chrześcijaństwa na wzrost znaczenia kobiet w religii wikingów. Zdaniem badacza mogła być to chęć gwałtowniejszego podkreślenia odrębności własnej, zagrożonej religii. W chrześcijaństwie biorącym wiele ze skrajnie zmaskulinizowanej tradycji i kultury Rzymu znaczenie kobiet w liturgii ustępowało pozycji mężczyzn. Podobne zabiegi widujemy na co dzień w świecie polityki jeżeli czytamy choćby nagłówki gazet. Podkreślanie odrębności własnej grupy od przeciwników jest zabiegiem tak starym jak świat.

Mając powyższe na uwadze musimy być gotowi na wydawałoby się paradoksalne wpływy chrześcijaństwa na bogów Pomorzan i Połabian. Pierwszym bóstwem jest wspomniany już Trzygłów, którego poznajemy przy okazji opisów zdobycia Brenny (dzisiejszy Brandenburg) oraz misji św. Ottona z Bambergu, której celem był Szczecin. Niejaki Henryk z Antwerpii relacjonując w XII wieku walki o Brennę donosił o istnieniu trójgłowego bóstwa nie dzieląc się jego imieniem.

Imię Trzygłowa poznajemy dzięki Ebonowi, biografowi św. Ottona z Bambergu, który pisał: „Szczecin, miasto znaczne i większe niż Wolin, w zasięgu swoim trzy góry zawierał, z których średnia i najwyższa, poświęcona najwyższemu bogu pogańskiemu Trzygłowowi posiadała posąg trójgłowy, nakryciem złotym oczy i usta zasłaniający; kapłani zaś tych bożków twierdzili, że bóg najwyższy ma dlatego trzy głowy, bo trzema zawiaduje państwami, to jest nieba, ziemi i podziemia, a twarz nakryciem zasłania, jakby grzechów ludzkich nie widząc ani słysząc, by je przeoczył (…)”. W oryginale Ebon nazywa Trzygłowa imieniem Trigelawo.

Kolejny biograf Ottona niejaki Herbord rozpisuje się szerzej o charakterze, kulcie i świątyni Trzygłowa, z racji unikalności relacji takich jak ta przytoczę ją niemal w całości: „były zaś w mieście Szczecinie cztery kąciny, ale jedna z nich, najgłówniejsza zbudowana była dziwną techniką i kunsztem, mając zewnątrz i wewnątrz rzeźby, wystające ze ścian obrazy ludzi, ptaków, zwierząt, tak dokładnie wyrażone w swoich właściwościach, że zdawało się, oddychały i żyły. A co rzadkością nazwę, barw obrazów zewnętrznych nie mogły żadne burze śniegów czy ulew ściemnić czy zetrzeć, czego sztuka malarska dokazała. Do tego budynku zbierano wedle dawnego zwyczaju ojczystego pod prawem dziesięciennym zdobyte zasoby i broń wrogów i cokolwiek z łupów morskich albo w walce lądowej zdobyto. Tam też powstawiano puchary złote i srebrne, z których wielmoże zwykli byli wróżyć, biesiadować i pijać, aby je w dni uroczyste jakby z świątyni wynoszono. Zachowywali też tam na ozdobę i cześć bogom swoim wielkie dzikich turów rogi, złocone, z wpojonemi perłami, służące do picia, i rogi służące do głosu, tasaki i noże, i wiele sprzętów kosztownych, rzadkich, a pięknych na wygląd. Chcieli to wszystko po zburzeniu świątyni oddać biskupowi (…) A ten to poświęcił wodą i krzyżem, i kazał, aby się sami tym obdzielili. Był tam bałwan trójgłowy, bo na jednym tułowiu o trzech głowach, zwany Trzygłowem; to jedno zabrał ze sobą Otton niby trofeum, owe trzy złaczone głowy, a tułów zniszczył i później posłał do Rzymu na świadectwo nawrócenia Pomorzan (…).

Herbord nie ogranicza się tylko do opisu głównej świątyni, tzw. kąciny, pewną uwagę poświęca również pozostałym: „trzy inne kąciny zażywały mniejszej czci i ozdoby mniej miały: tylko wewnątrz wystawione były w obwodzie stoły i ławki, bo zwykli tam byli odprawiać wiece i schadzki swoje. Bo czy chcieli biesiadować, czy się zabawiać, czy swe ważne sprawować rzeczy, schodzili się do tych budynków w pewne dni i godziny. Był też tam dąb rozrosły a liściasty, a pod nim źródło przepiękne, które lud prosty jako siedzibę bóstwa jakiegoś uświęcone uważał i w wielkiej czci miewał. Gdy biskup po zburzeniu świątyń i ten dąb wysiec chciał, prosił go lud, by tego nie czynił, obiecując, że nigdy więcej pod pozorem religijnym drzewa ni miejsca czcić nie będą, lecz dla cienia i przyjemności”. Wojowniczy biskup wspaniałomyślnie przyjął petycję pokonanych mieszkańców, stawiając im za niepodlegający dyskusji warunek wyrzeczenie się czczonego pod tym drzewem bóstwa razem z czarami i wróżbami, tak nieprzystojącymi chrześcijanom. Tutaj przechodzimy do opisu konia poświęconego Trzygłowowi: „mieli bowiem rosłego bardzo i otyłego konia, karego, nader bystrego. Ten próżnował sobie rok cały, a uchodził za taką świętość, że się nań żaden jeździec nie godził, i miał jednego z kapłanów czterech świątyń za bardzo pilnego stróża. Kiedy bowiem zamyślali ruszyć przeciw wrogom albo na łupy, o wyniku wyprawy w ten sposób zwykli się byli przezeń przeświadczać: kładziono na ziemi dziewięć włóczni, każda o łokieć nawzajem oddalona. Osiodławszy konia i nałożywszy uzdę, kapłan, do którego dozór należał, trzymanego za uzdę trzykrotnie tam i nazad w poprzek leżących włóczni przeprowadzał. Jeśli koń przeszedł nie potknąwszy się ani nie rozrzuciwszy włóczni, mieli to za znak powodzenia i wyruszali na pewne; w razie przeciwnym zaniechiwali. Ten więc rodzaj wróżenia i inne obliczania drewkami, w czem upatrywali wróżbę bitwy morskiej czy łupów, zniósł [Otto] zupełnie mimo silnego sprzeciwiania się niektórych, a samego konia owej wróżby bezbożnej kazał do innej ziemi sprzedać, aby nie stał się sidłem zgorszenia, twierdząc, że on raczej do wozów niż do wróżb zdatny”. Dalsze losy rumaka Trzygłowa nie są niestety znane, możliwe że dokonał swoich dni jako zwykły koń pociągowy gdzieś w Cesarstwie.

Czarna maść konia Trzygłowa jest dla nas o tyle interesujące, gdyż sugeruje związek boga z zaświatami, gdyż kolor czarny był kojarzony z Welesem. Aleksander Gieysztor zwraca uwagę, że bóstwom związanym z niebem takim jak Perun poświęcano zwierzęta o barwie białej. Biograf Ottona Ebon zanotował, że Trzygłów miał swój złoty posąg, który zdołał przetrwać prześladowania zainicjowane przez świętego kaznodzieję. Kapłani boga oddali go w tajemnicy na przechowanie pewnej wdowie, która skryła go z kolei w pniu drzewa, okrytego tkaniną. Ta sama kobieta schowała również w innym miejscu święte siodło Trzygłowa. Posąg wpadł w ręce chrześcijan, jeden z towarzyszy Ottona, niejaki Herman wytropił wdowę oraz interesującą nas dziuplę udając czciciela dawnych bogów chcącego złożyć ofiarę ukochanemu bóstwu. Upewniwszy się, że posąg jest w dziupli skradł go nocą i dostarczył Ottonowi. Ten nie okazał litości artefaktowi przetapiając go na oczach starszyzny plemiennej. Złoto uzyskane w ten sposób posłużyło do wykupu jeńców wojennych.

W Wolinie z kolei kultem obdarzono włócznię Trzygłowa, którą wbito w słup symbolizując w ten sposób wojowniczy charakter bóstwa. Resztki wiary w tego boga przetrwały w ludowym folklorze całe stulecia. Jeszcze w XVIII wieku niemiecki historyk Christian Knauthe zanotował jakoby Serbowie Łużyccy z Miśni wierzyli w bóstwo pod postacią mężczyzny o trzech złotych głowach skrytych pod kapeluszem, w dłoni miał trzymać księżyc. Złoto jak wiemy jest w tradycji indoeuropejskiej jednym z atrybutów boga zaświatów, podobnie księżyc sugeruje noc kojarzoną ze śmiercią.

Wspomniana wcześniej Brenna (dziś Magdeburg), w której czczono trzygłowe bóstwo była stolicą zachodniosłowiańskiego plemienia Stodoran. W Brennie stał posąg bądź świątynia poświęcona Trzygłowowi, zniszczona w 1. połowie XII wieku. Niektórzy lingwiści wywodzą nazwę plemienia Stodoran od irańskiego słowa oznaczającego mrok jednocześnie dostrzegając pewien związek nazwy plemienia i czczonego przez nich boga z najwyższym szczytem Słowenii, górą Triglav u której podnóży leży wioska Studor. Słowenię od kraju Stodoran dzieli około 800 kilometrów, odległość na tyle nieznaczna, że może sugerować jakiś związek, niestety w żaden sposób niepotwierdzony. Może to wskazywać na szeroki zasięg kultu Trzygłowa/Triglava, zwłaszcza że jedna z wersji słowiańskiego mitu o początkach świata mówi, iż to właśnie góra Triglav była pierwszym co wyłoniło się z odmętów pierwotnego oceanu. Czy bóg Trzygłów byłby personifikacją kosmicznej góry? Czy przodkowie Stodoran przybyli z terenów dzisiejszej Słowenii niosąc ze sobą prastare wierzenia zaszczepione następnie na nadodrzański grunt? Wszystko to jedynie barwne teorie i poszlaki.

O ile znaczenie imienia Trzygłowa jest jasne o tyle dawność i zasięg kultu pozostawiają wiele pytań. Dawniej wysuwano nawet teorie jakoby imię powstało pod wpływem chrześcijaństwa, będąc pogańską odpowiedzią na Trójcę Świętą. Dzisiaj pogląd ten jest powszechnie odrzucany. Trzy głowy mogą symbolizować trzy strefy – niebo, ziemię i krainę zmarłych, co nasuwa skojarzenia choćby z tzw. Światowidem ze Zbrucza. Trzygłów pozostawił po sobie pewne pamiątki choćby w nazwach miejscowości jak wieś Trzygłów pod Gryficami koło Szczecina. Według legendy zanotowanej przez niemieckich badaczy lokalnego folkloru wolińscy żercy tutaj ukryli posążek swojego boga podczas działalności św. Ottona. Pewne pogłoski umiejscawiały pogańską świątynię w tej lokalizacji, ale archeolodzy póki co nie znaleźli na to dowodów. Kolejna legenda mówi, że jeden z kapłanów nie do końca wierzył w bezpieczeństwo posągu w tej małej miejscowości i postanowił wywieźć go gdzieś dalej. Udało mu się ukryć go pod wielkim głazem narzutowym w Tychowie. Głaz ów, największy tego typu w Polsce nosi od dawien dawna imię Trygław, a jego ciemnoszara, grafitowa a miejscami wręcz czarna barwa może nasuwać skojarzenia z bogiem o tym samym imieniu.

W jednej z sag islandzkich, XIII-wiecznej Knytlingasadze pojawia się wzmianka o kolejnej być może odmianie Welesa bądź innego boga. W tekście spotykamy relację z duńskiego ataku na Rugię: ”Piąty bóg nazywał się Pizamar z miejsca zwanego Jasmund i został zniszczony przez ogień. Był też Tjarnaglofi, ich bóg zwycięstwa, który towarzyszył im w kampaniach wojskowych. Miał srebrne wąsy i stawiał opór dłużej niż inni, ale jego również udało się po latach dostać. W sumie podczas tej wyprawy ochrzczono pięć tysięcy”. Teonim (czyli nazwa własna bóstwa) Tjarnaglofi  to naturalnie islandzka wersja słowiańskiego imienia, bez wątpienia zniekształcona. Nad jej translacją głowiły się pokolenia lingwistów, etnografów i historyków, w zdecydowanej większości dochodząc do konsensusu, że pierwotnie bóg ów był Czarnogłowem. W ten sposób odczytują to imię Aleksander Gieysztor, Andrzej Szyjewski oraz Michał Łuczyński, ten ostatni w swojej niedawno wydanej książce Bogowie dawnych Słowian. Studium onomastyczne. Wysuwano teorie, że Czarnogłów mógł być w rzeczywistości Trzygłowem, ale posągi Trzygłowa były rzekomo srebrne, ten zaś srebrne miał jedynie wąsy. Bóg o czarnej głowie prawdopodobnie na zawsze pozostanie nierozwiązaną zagadką dającą okazję do intelektualnej gimnastyki lingwistom, etnografom i badaczom dawnych wierzeń. W źródłach historycznych opowiadających o chrystianizacji Połabia znajdujemy jeden opis odpowiadający charakterem analizowanemu teonimowi. Niejaki Herbert w swoim zbiorze De miraculis z 2 poł. XII wieku pisał o …”ogromnym posągu z drzewa, z zewnątrz osmołowanym, który niby kłoda stał prosto pod pniem drzewa”. Osmołowany (czyli w domyśle czarny) posąg jakiegoś anonimowego bóstwa stał ukryty gdzieś w świętym gaju, może był to właśnie nasz Tjarnaglofi?

Kolejną możliwą twarzą Welesa o jakiej powiem dzisiaj będzie staroruski Trojan, bóstwo starsze od potencjalnych pomorskich odpowiedników. O Trojanie wspominają trzy źródła staroruskie, żadne z nich jednak nie mówi nic konkretnego o jego kompetencjach. Droga Bogarodzicy przez mękę piętnowała ludzi oddających cześć Trojanowi, Chorsowi i Perunowi. Kolejne źródło – Słowo i objawienie świętych apostołów mówi, że „ludzie wierzyli w wielu bogów, w Peruna, Chorsa, Dyja i Trojana, i wielu innych, ale to byli ludzie […] Trojan był cesarzem w Rzymie, a inni gdzie indziej.” Jak wiemy z historii u szczytu potęgi Cesarstwem Rzymskim rządził cesarz Trajan, prowadzący zwycięskie wojny z państwem Daków króla Decebala leżącym na terenie dzisiejszej Rumunii. Trajan jak niejeden cesarz przed nim i po nim został ubóstwiony po śmierci i jako Divus Traianus zaznawał czci obywateli. Badacze dawnej Słowiańszczyzny wysnuwali stąd pogląd, że bóg Trojan mógł być jedynie lokalną wersją przejętego od plemion bałkańskich kultu wielkiego cesarza. Pogląd ten od lat traci zwolenników na rzecz poglądu jakoby Trojan był swego rodzaju troistym bóstwem co potwierdzać miałby inny zabytek ruskiego piśmiennictwa jakim jest Słowo o wyprawie Igora. W utworze tym spotykamy się z licznymi wzmiankami jak wieki Trojanie, siódmy wiek Trojani (to określenie współczesności), ścieżka Trojania, którą podąża poeta Bojan czy ziemia Trojania. Trojan pojawia się również w bałkańskim folklorze ludowym pod postacią skrzydlatej nocnej zmory czasem noszącej kozie uszy. W Serbii wierzono w mitycznego, trójgłowego cara Trojana, w Bośni określanego mianem cara wszystkich ludzi i bydła. Związek z bydłem jest kolejną poszlaką przywodzącą na myśl Welesa. Trójgłowe bóstwa bądź wcielenia bogów pojawiały się w wielu religiach ludów indoeuropejskich. U Greków pojawia się trójgłowy Gerion strzegący stada krów o czerwonej maści, ofiara jednej z prac Heraklesa. Grecka bogini magii, czarów, ciemności i śmierci Hekate często była wyobrażana z trzema twarzami a posłańca bogów Hermesa zwano czasem trójgłowym (Trikefalos). Hermes był również przewodnikiem dusz w zaświatach. Aleksander Gieysztor zwraca uwagę na występowanie pomniejszych trójgłowych bóstw w mitologii rzymskiej i celtyckiej, które też bywały identyfikowane z Hermesem. Wydaje się, że Trojan był rodzimym słowiańskim bóstwem o cechach najbliższych Welesowi, można więc z dużą dozą prawdopodobieństwa choć nie pewności uznać go za kolejną z licznych twarzy tego wszechstronnego boga.